Poezja i wiersze. To nietypowe lekarstwo dla moich pacjentów

Rozmowa Kacpra Olszewskiego, redaktora gazetki „Gumisiowe Kalosze” w SP nr 1 w Strykowie z Aldoną Kraus – poetką, lekarką i przyjaciółką ks. Jana Twardowskiego.

- Jest Pani niesamowita osoba. My jesteśmy zmęczeni po kilku godzinach przesłuchań w konkursie recytatorsko-teatralnym, a Pani, choć starsza od nas o kilkadziesiąt lat, tryska energia i humorem.

Ja jestem z tamtego wytrzymalszego pokolenia, a z reszta jak można zmęczyć się słuchając Janowych wierszy?

- Jest Pani obecna na wszystkich konkursach recytatorskich od ośmiu lat. Biorąc pod uwagę, że co roku recytuje kilkaset dzieci, to myślimy, ze zna Pani na pamięć większość wierszy księdza?

Tak, ale ja je czytam codziennie, mam wszystkie tomiki z dedykacjami księdza. Najmilsza dedykacja: „Aldonko nie spij przy różańcu, lepiej pośpij w tańcu”. Za dwa lata jest stulecie księdza Twardowskiego i chcemy wystąpić do ministerstwa o to, by był to oficjalnie rok księdza Jana. Obchody trwałyby kilka dni, noc sobótkowa byłaby z przesłaniami ksiedza. Wtedy dopiero będzie się dużo działo.

- Na każdym podsumowaniu konkursu w imieniny księdza Jana opowiada Pani jakaś anegdotę o nim. Ile ich Pani zna i czy na wszystkie spotkania wystarczy?

Część opisałam w swojej książce „O wszystkim i o niczym”,ale jest ich jeszcze tak dużo, że na pewno starczy mi do końca życia.

- Poproszę o jedną.

Któregoś dnia ksiądz Jan przyszedł do nas niewyspany i opowiada nam swój sen o sroce. I w tym momencie ktoś puka do drzwi, otwieramy, a do pokoju wchodzi Małgorzata Kopczyńska-Dakowska, słynna wiolonczelistka, z oswojoną sroka na głowie. Ksiądz padł, bo okazało się, ze miał proroczy sen.

- Twórczość księdza Twardowskiego w dużej mierze dotyczyła jego zawodu. Czy Pani też pisze o swojej pracy?

Moi koledzy najbardziej lubią wiersz, który przekazuje prawdę o lekarzach z naszego szpitala:

„Oddałeś czułość nocy z miłą
codzienny dyżur, dobrze było.
Oddałeś spacer z synem, z córka
i znowu dzień wśród chorych umknął,
lecz każda chwila, bieg po zdrowie
melodia twego serca powie:
Świat taki piękny. W wirze zdarzeń,
mam radość, szczęście być lekarzem”.

Już 27 lat pracuje w zakaźnym szpitalu i pisze wiersze dla chorych i o chorych. Niektóre moje modlitwy chorzy maja przyczepione do ściany nad łóżkiem i modlą się moimi wierszami. Tak, ja pisze wiersze dla lekarzy oraz dla pacjentów.

- Zna je Pani wszystkie na pamięć?

Wszystkie nie, bo tak sie składa, ze bardzo dużo ich pisze, ale te najważniejsze znam.

- Te wiersze są rodzajem lekarstwa dla Pani pacjentów?

Tak, to plaster na rany.

- By oddać nastrój i styl Pani pisania, zacytuję fragment napisanego przez Panią życiorysu, tak różnego od tych spotykanych w encyklopediach.

„Urodziłam się w Dniu Imienin Wszystkich Swietych 1.11.1944 roku w wojennym podwarszawskim Konstancinie, w willi Xawerego Dunikowskiego. To Bogu zawdzięczam u ubogacającą życie moje obecność wspaniałych Ludzi, Medycyny i Poezji, przeżyć słodkich jak Przyjaźń i Miłość, bolesnych jak choroba, rozstanie, śmierć. To Oni wraz z Matenką Zofia i Babunia Mania (ojciec Sergiusz poległ w obozie koncentracyjnym, gdy miałam pięć miesięcy), nauczyli mnie zachwycać się pięknem Nieba i Ziemi…”.



Źródło: dodatek Junior Media (w dziennikach Grupy Polskapresse), 4 lutego 2014