Marzenia o tańcu - czyli „Billy Elliot”

Lubimy teatr, więc nie mogliśmy przegapić okazji obejrzenia doskonałej sztuki na deskach chorzowskiego Teatru Rozrywki. Wybraliśmy się tam 10 marca na musical pt.”Billy Elliot” reżyserii Michała Znanieckiego. Przedstawienie zostało oparte na brytyjskiej wersji tej samej historii.

Spektakl jest muzyczną opowieścią o wielkich marzeniach małego chłopca z przemysłowego miasteczka, który odkrywa w sobie miłość do tańca i mimo wielu przeszkód, postanawia walczyć o możliwość realizacji swojej pasji.

Chłopiec jest półsierotą. Jego mama zmarła i wychowuje go ojciec, zdecydowanie przeciwny hobby syna.

Pewnego dnia jednak ojciec widzi tańczącego chłopca i uświadamia sobie, jak wielką krzywdę wyrządza dziecku, zabraniając mu udziału w upragnionych lekcjach baletu.

Choć na scenie dzieje się bardzo dużo, to jednak cała uwaga widza skierowana jest na postać Billego, który na scenie gra, tańczy i śpiewa, wytrwale pokonując przeszkody, które napotyka na swojej drodze. Ta walka o spełnienie marzeń odbywa się w dość nietypowym i zmiennym rytmie. Z jednej strony jest to atmosfera górniczych protestów: hałas, zamieszki, aresztowania i brutalne starcia z policją, z drugiej zaś harmonijny i pobudzający wyobraźnię świat tańca i muzyki odkryty przez Billego. Akcja tego musicalu rozgrywa się w latach 80, w Anglii. To okres strajków górniczych, w których uczestniczą także ojciec i brat głównego bohatera. Całe środowisko górnicze, pomimo wcześniejszych uprzedzeń do „niemęskiej” pasji chłopca, solidarnie wspomaga finansowo rodzinę Elliotów, aby spełnić marzenie chłopca związane z wyjazdem na casting do Królewskiej Szkoły Baletowej w Londynie.

Spektakl przygotowany został bardzo dobrze zarówno pod względem scenicznym, jak i muzycznym.

Aktorzy doskonale wywiązują się z powierzonych im ról. Świetne, praktycznie cały czas obecne na scenie: muzyka, taniec i śpiew, sprawiają, że widz ani przez chwilę się nie nudzi i z wypiekami na twarzy śledzi akcję. W przedstawieniu nie brakuje powodów do wzruszeń i do śmiechu. Są momenty, gdy widz może, a nawet powinien zastanowić się głębiej nad życiem, śmiercią i innymi poważnymi problemami.

Wszystkich, który lubią musicale albo po prostu dobry teatr, zachęcam do wybrania się na spektakl ”Billy Elliot”. Warto go zobaczyć.

Patrycja Pietrzyk 1c

"Korczynek"




Muzeum Powstania Warszawskiego

Podczas tegorocznych ferii miałam okazję odwiedzić naszą stolicę, Warszawę. Podczas pobytu zwiedziłam kilka ciekawych miejsc. Chciałabym polecić Wam odwiedzenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Muzeum znajduje się przy ulicy Grzybowskiej 79. Otwarto je w 60 rocznicę wybuchu powstania. Mieści się ono w dawnej elektrowni tramwajowej, która jest zabytkiem architektury przemysłowej z początku XX w. Na parterze muzeum przedstawiono czas okupacji i wybuch Powstania tzw. godzinę „W”. Wyeksponowane są tu maszyny drukarskie z lat czterdziestych, wszystkie są sprawne i drukują m.in. historyczne obwieszczenie z 3 sierpnia 1944 roku, "Biuletyn Informacyjny" oraz ulotki okolicznościowe. Znajduje się tu również specjalny kanał (replika podziemnych tuneli, którymi przemieszczali się powstańcy) i schody prowadzące na piętro. Tam przedstawiony jest upadek Powstania i następujące po nim wydarzenia. Centralnym punktem ekspozycji w sali pod Liberatorem, jest replika samolotu Liberator B-24J w skali 1:1. W muzeum mamy również możliwość obejrzenia polskiego filmu dokumentalnego "Miasto Ruin". W specjalnie przeznaczonej dla dzieci Sali Małego Powstańca, dzieci uczą się historii oglądając teatrzyk powstańczy, wcielając się w rolę harcerskich listonoszy i sanitariuszek. Najmłodsi goście mają do dyspozycji repliki dawnych zabawek, gier planszowych i puzzli. Muzeum Powstania Warszawskiego zostało zaprojektowane w niepowtarzalny sposób. Ekspozycja muzealna oddziałuje obrazem, światłem i dźwiękiem na naszą wyobraźnię. Natomiast wykorzystanie efektów multimedialnych przybliża powstańczą rzeczywistość. Zapraszam na wyjątkową lekcję historii w niepowtarzalnym miejscu.

Alicja Tokarczyk kl. VIa

Gazetka "Kurier Jedynki" 

SP nr 1 w Leszczynach




Muzeum Śląskie w Katowicach

Nowa siedziba Muzeum Śląskiego znajduje się na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Katowice” (ul. Dobrowolskiego 1). To duży, przestronny, nowoczesny, robiący niesamowite wrażenie obiekt. Większość ekspozycji znajduje się pod ziemią, a obiekty doświetlane są przez szklane budowle umieszczone na powierzchni. Dzięki temu w ciągu dnia można obserwować ekspozycje, bogate zbiory muzealne i ciekawe wystawy przy świetle dziennym. Główną częścią kompleksu Muzeum Śląskiego jest ośmiokondygnacyjny budynek, w którym trzy poziomy znajdują się pod ziemią. Te interaktywne pomieszczenia oferują zarówno wystawy czasowe jak i stałą ekspozycję przedstawiającą historię Śląska. Większość obiektów można dotknąć, zobaczyć z bliska.

Do najcenniejszych zbiorów Muzeum Śląskiego należą kolekcje malarstwa polskiego, fotografii artystycznej i dokumentalnej, plakatu polskiego oraz bogate zbiory etnograficzne i z zakresu polskiej plastyki scenicznej. Na kondygnacji P-2 zwiedzić można Galerię sztuki polskiej od 1800 do 1945 roku, Galerię sztuki polskiej po 1945 roku, Galerię plastyki nieprofesjonalnej. Na kondygnacji P-4 zaciekawi Was wystawa Górny Śląsk na przestrzeni dziejów, Galeria śląskiej sztuki sakralnej. Na tym poziome znajduje się również Laboratorium przestrzeni i Centrum Scenografii Polskiej oraz ekspozycji czasowych. W muzeum znajduje się również jeszcze jedna atrakcja, punkt widokowy w postaci szybu kopalni, z którego rozprzestrzenia się widok na panoramę Katowic.

Wszystkie atrakcje, które można zobaczyć w Muzeum Śląskim są warte uwagi. Trzeba jednak poświęcić połowę dnia na zwiedzenie wszystkiego. Zalety wizyty w tym miejscu mogę wymieniać w nieskończoność. Jednak najlepiej zwiedzić to wyjątkowe miejsce samemu. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie począwszy od najmłodszych na osobach starszych kończąc. To świetna lekcja historii i bogactwa kultury mojego regionu. Tą wizytę zapewne zapamiętacie na długo!

Alicja Tokarczyk kl. VIa 

"Kurier Jedynki" 

SP nr 1 w Leszczynach




"W krainie mitów"

Dlaczego i co może się stać, gdy w muzeum dzieci nie słuchają przewodnika?

W dniu 21.03.2017 roku obejrzałem spektakl pt.: "W krainie mitów” wystawiony przez Narodowy Teatr Edukacji im. Adama Mickiewicza z Wrocławia. W tym przedstawieniu

grało 5 aktorów, główni bohaterowie to dwie osoby, czyli Michał i Ola Witkowscy.

Ten spektakl jest nazwany tak , bo występują w nim mityczne osoby np. Midas, który jak czegoś dotknął, zamieniał to w złoto. Gdy Witkowscy otworzyli puszkę Pandory, to uwolnili złe moce i spotkali starożytnych bohaterów.

Efekty były bardzo dobre np. wytwarzanie dymu lub dopasowanie światła.

Spektakl był interesujący pod wieloma względami, ale też nie brakuje mu wad np. dymu, po którym bolała głowa. Jednak jak wcześniej wspominałem spektakl jest pełen ciekawych sztuczek teatralnych, sam chętnie bym znowu obejrzał to przedstawienie. Mam nadzieję, że u nowych widzów sztuka wywoła uśmiech na ustach.

Alan Sanak, ZS2 Piła, Niecodziennik Szkolny




"W krainie mitów"

Z okazji pierwszego Dnia Wiosny Narodowy Teatr Edukacji z Wrocławia przedstawił nam spektakl pt. "W krainie mitów". Występowało w nim pięcioro aktorów, wcielając się między innymi w postaci Olki i Michał Witkowskich, którzy zwiedzali muzeum. Na scenie pojawili się również mitologiczni bohaterowie: Pytia, Odyseusz, Prometeusz, Syzyf, Ikar i Midas.

Rodzeństwo zwiedzało wystawę dotyczącą starożytnej Grecji. Olkę zaciekawiło pewne ogromne naczynie, nazywane puszką Pandory. Witkowska otworzyła je i wyjawiła się cała mitologia. Witkowscy poznali wszystkich bogów i herosów. Na przykład Syzyfa, który przez całe życie musiał wnosić głaz, który spadał zawsze na ziemię. Ta cała historia wpłynęła na ich zachowanie, dostrzegli, że ich mama ma z nimi cały czas problemy. I tak spektakl zakończył się pouczeniem. Bogowie nauczyli Olę i Michała dobrego wychowania.

Moim zdaniem spektakl był interesujący, ponieważ w zrozumiały sposób wyjaśniał wiele związków frazeologicznych. Zachwyciła mnie także gra aktorska i dopasowana muzyka. Moją uwagę zwróciły kolorowe i ciekawe dekoracje, a w szczególności muzealne eksponaty.

Antonina Gąsior, ZS2 Piła, Niecodziennik Szkolny




"W krainie mitów"

W dniu 21 marca z klasą udaliśmy się do teatru na spektakl pt. „W krainie mitów”. Został on wystawiony przez Narodowy Teatr Edukacji im. Adama Mickiewicza z Wrocławia.

Przedstawienie opowiada o przygodach dwojga rodzeństwa Olgi i Michała Witkowskich, którzy zgubili się podczas wycieczki klasowej w muzeum. Dzieci niewłaściwe się zachowywały i zostały przeniesione do czasów mitycznych. W tym nowym miejscu spotykają bohaterów z mitologii: Ikara, Syzyfa, Midasa oraz Prometeusza. Rodzeństwo poznaje świat mityczny, dzięki aktorom i my mogliśmy przybliżyć się do tak odległych czasów. W dzisiejszych czasach używamy takich pojęć jak np.: puszka Pandory, nić Ariadny czy koń trojański, czasem zapominając, że pochodzą one z mitów. Olga i Michał przekonali się, że dzięki pokorze, pracowitości i odwadze można wiele osiągnąć. I dlatego udało im się rozwiązać zagadkę zadaną przez Prometeusza i wrócić do współczesności.

Wspaniale dobrane stroje i rekwizyty oddawały atmosferę tamtej epoki, choć tak odległa i wydaję się nierealna, ukazana przez reżysera we współczesnych czasach jest dobrą powtórką z mitologii. Dopełnieniem niezwykłego i wręcz magicznego nastroju była oprawa muzyczna oraz efekty specjalne.

Spektakl gorąco polecam na pewno to dobra lekcja historii. A także lekcja odpowiedniego zachowania w danych miejscach.

Julia Szymańska, ZS2 Piła, Niecodziennik Szkolny 




"W krainie mitów"

Dnia 21 marca nasza klasa została zaproszona na spektakl pt. ,,W krainie mitów". Aktorzy przyjechali do nas z Wrocławia z Narodowego Teatru Edukacji im. Adama Mickiewicza we Wrocławiu.

Przedstawienie opowiadało o dwójce rodzeństwa, czyli Oldze i Michale Witkowskich, którzy udali się z klasą do muzeum. Niesforne dzieci nie słuchały nauczyciela, przez co trafiły w inny wymiar. Bohaterowie znaleźli się w starożytnej Grecji. Tam poznali Pandorę i otworzyli jej puszkę, Prometeusza, Syzyfa, króla Midasa, Pytię oraz Ikara.

W skład efektów specjalnych i scenografii wchodziły eksponaty, które wyglądały jak prawdziwe, ściany kartonowe oraz puszka Pandory, z której wydobywał się dym. Spektakl uczył nas o tym, że trzeba być grzecznym, słuchać się innych oraz nie dotykać eksponatów w muzeum. Na koniec aktorzy zaśpiewali piosenkę podsumowującą główną myśl spektaklu, że nauki nigdy nie jest za wiele.

Mnie spektakl się bardzo podobał, ponieważ potrafił rozbawić oraz zaciekawić. Zachęcam was do jego obejrzenia.

Maja Pszczółka, ZS 2Piła, Niecodziennik Szkolny




"W krainie mitów"

Dnia 21 marca nasza klasa została zaproszona na spektakl pt. ,,W krainie mitów". Aktorzy przyjechali do nas z Wrocławia z Narodowego Teatru Edukacji im. Adama Mickiewicza we Wrocławiu.

Przedstawienie opowiadało o dwójce rodzeństwa, czyli Oldze i Michale Witkowskich, którzy udali się z klasą do muzeum. Niesforne dzieci nie słuchały nauczyciela, przez co trafiły w inny wymiar. Bohaterowie znaleźli się w starożytnej Grecji. Tam poznali Pandorę i otworzyli jej puszkę, Prometeusza, Syzyfa, króla Midasa, Pytię oraz Ikara.

W skład efektów specjalnych i scenografii wchodziły eksponaty, które wyglądały jak prawdziwe, ściany kartonowe oraz puszka Pandory, z której wydobywał się dym. Spektakl uczył nas o tym, że trzeba być grzecznym, słuchać się innych oraz nie dotykać eksponatów w muzeum. Na koniec aktorzy zaśpiewali piosenkę podsumowującą główną myśl spektaklu, że nauki nigdy nie jest za wiele.

Mnie spektakl się bardzo podobał, ponieważ potrafił rozbawić oraz zaciekawić. Zachęcam was do jego obejrzenia.

Maja Pszczółka, ZS 2Piła, Niecodziennik Szkolny




„Karkonoskie Tajemnice”

„Karkonoskie Tajemnice” to nowoczesna atrakcja turystyczna znajdująca się u podnóża Śnieżki, na ulicy Mickiewicza 1A w Karpaczu. Jednym z założycieli „Karkonoskich Tajemnic” jest Dariusz Miliński.

Kostur Ducha Gór został wydobyty podczas prac budowlanych w Karpaczu. W miejscu, w którym został wykopany ten przedmiot, znajdują się obecnie „Karkonoskie Tajemnice”. Większość budynku znajduje się pod powierzchnią ziemi. „Karkonoskich Tajemnic” pilnuje i w dzień, i w nocy, liczący aż 7 metrów wysokości Duch Gór wyrzeźbiony z kłody drewna. Ducha Gór nazywano niegdyś Liczyrzepą czy też Rzepoliczem, ponieważ został wrobiony w liczenie rzep na całej powierzchni wszystkich pól rzepowych, które obejmują Karkonosze. Kilka spośród kilkunastu atrakcji to: łączenie żywiołów górskich na ekranie dotykowym, własnoręczne zrobienie burzy na bębnie imitującym pioruny czy odkrycie korzenia Mandragory w wehikule do wyciągania śmiertelnie niebezpiecznych korzeni spróchniałych drzew górskich.

Wydana została również książka pt. „Karkonoskie Tajemnice, czyli o Duchu Gór wieści zasłyszane” spisane przez Katarzynę Paczyńską. W tej powieści opisane są wszystkie przygody, które przeżył Władca Karkonoszy.

Wszystkich miłośników nietypowych przygód serdecznie zachęcam do odwiedzenia siedziby Władcy Karkonoszy bądź do przeczytania książki.

Anna Spalińska

„Express Społeczniaka”




Galeria Cuprum Arena

W Lubinie jedną z największych atrakcji jest centrum handlowe Cuprum Arena. Jest popularnym miejscem nie tylko do robienia zakupów, lecz częstym miejscem spotkań i obiadów.

Jednak czy galeria jest warta dłuższych pobytów? Zacznijmy od tego, że mimo wielkiej gamy sklepów, po paru godzinach zacznie nam się nudzić, a niektóre atrakcje takie jak siłownia „Pure”, nie zawsze wchodzą w grę. Co innego można powiedzieć o przyjazności wobec klienta. Na wyższych piętrach znajdują się szatnia i bawialnia dla dzieci. Jeżeli zgłodniejemy, możemy wybrać się do restauracji na drugim piętrze, jednak jeśli masz ochotę zobaczyć najnowsze filmy, możesz się wybrać do kina „Helios”.

Cuprum Arena to dosyć przeciętna galeria, bo mimo tylu atrakcji i tak prędzej czy później się znudzisz. Wyjdźmy więc na zewnątrz. Galeria wygląda nowocześnie i zaskakuje swoją wielkością. Otaczają ją nowoczesne ławki, jest też fontanna. Z przodu każdego wejścia do galerii jest wielki ekran wyświetlający oferty sklepów. Uważam, że lubińska galeria jest miejscem dobrym na zakupy, jedzenie, ale nie na wielogodzinne wycieczki.

Krzysztof Jurkowski

„Express Społeczniaka”