„Kiss and Cry”

„Moje motto brzmi: zawsze z uśmiechem” - mówi Carley Allison, grana przez Sarah Fisher, w jednej z pierwszych scen filmu "Kiss and Cry". To biograficzny obraz o utalentowanej łyżwiarce figurowej, której życie w 2013 odwróciło się do góry nogami, a jednocześnie film sportowy, muzyczny i romantyczna opo-wieść o miłości dwojga ludzi w obliczu choroby.

17-letnia Carley ma wielką szansę pojechać na zimowe igrzyska olimpijskie jako łyżwiarka figurowa. Po udanych zawodach, po których trafia do elity, czyli 10 sportowców najbardziej bliskich wyjazdu do Soczi, świętuje ze swoimi przyjaciółmi. Na imprezie poznaje Johna, który pragnie jej zaimponować. Udaje mu się to na pierwszej randce, na której Carley mdleje. Najpierw okazuje się, że ma astmę, która uniemożliwia jej codzienne, wyczerpujące treningi. Najpierw okazuje się, że ma astmę, uniemożliwiającą jej codzienne, wy-czerpujące treningi. Po kolejnym omdleniu w szpitalu lekarze wykrywają u niej bardzo rzadki przypadek złośliwego guza tchawicy. W całej historii medycyny odnotowano go jedynie 7 razy... Mimo to łyżwiarka nie rezygnuje ze swoich marzeń i z uśmiechem na ustach walczy z chorobą. Jest nie tylko utalentowaną łyż-wiarką, ale także piosenkarką (jej covery znanych utworów można znaleźć w Internecie). Cały czas śpiewa i dzieli się swoją energią z innymi. Daje również wsparcie swojej rodzinie i chłopakowi.

W rolę Carley Allison wcieliła się Sarah Fisher. Co ciekawe, to prawdziwa przyjaciółka łyżwiarki. Jak mó-wiła w wywiadzie dla kanadyjskiej telewizji, trudne jej było zagrać własną przyjaciółkę, ponieważ przez jakiś czas, Carley i jej choroba były dla niej delikatnym tematem, którego wolała nie poruszać. Sarah widziała przecież, jak nowotwór zabiera jej, wciąż, mimo cierpienia, uśmiechniętą i pogodną przyjaciółkę…

Kanadyjska produkcja w reżyserii Seana Cisterna, mimo iż potrafi wycisnąć łzy, niesie za sobą wiele op-tymizmu. Najbardziej pozytywna jest w tym wszystkim sama Carley Allison, która cały czas pozostawała ciepła i radosna. Nie poddawała się, walczyła.

Historia młodej dziewczyny walczącej z bardzo rzadkim nowotworem to chyba najlepszy przykład tego, że nawet największa tragedia nie może odebrać nam marzeń, miłości i wewnętrznego światła. Dlatego też polecam obejrzenie tego filmu.

Wiktoria Piotrowska



„Moje wakacje z Rudym”

Przyjaźń człowieka z psem. Według niektórych - piękny filmowy motyw, a według mnie - zbyt często spotykany. W filmach tj. „Lassie” czy „Mój przyjaciel Hachiko” jeszcze mi się podobał, a nawet wzruszał, jednak w australijskim obrazie pt. „Moje wakacje z Rudym”, który miałam okazję zobaczyć podczas 35. edycji Międzynaro-dowego Festiwalu Filmów Młodego Widza w Poznaniu, już nie.

Już po pierwszych kilku scenach miałam wrażenie, że film jest ogromnie wzorowany na innych produkcjach tego typu. Zaczyna się od opowieści, którą ojciec (Mick) przekazuje synowi przed snem. Miał 11 lat, gdy okazało się, że nie ma nikogo, kto mógłby się nim zaopiekować podczas pobytu matki w szpitalu psychiatrycznym. Został więc wysła-ny na farmę dziadka w odległym regionie Pilbara w Zachodniej Australii. Spodziewał się wyłącznie nudy i ciężkiej pracy. I rzeczywiście, nie miał żadnych prawdziwych przyjaciół, dziadek traktował go jak zupełnie kogoś obcego, a na każdym roku czuł niechęć ze strony miejscowych. Wszystko zmieniło się, gdy przygarnął znalezionego pod domem psa Rudego. Stał się on nieodłącznym towarzyszem Micka. Chłopiec musiał go jednak opuścić, gdy jego matka była już w stanie się nim zaopiekować.

„Wkrótce wielka przyjaźń łącząca Micka i Rudego da początek wydarzeniom, którymi zachwyci się cały kraj!” - tak zapowiadano film na stronie festiwalu. Po obejrzeniu całego nie mam pojęcia, jakie były to wydarze-nia. Większość z nich dotyczyła legendy miejscowych o „kamieniu z klątwą”, który chłopiec znalazł.

Choć fabuła filmu mnie nie zainteresowała, znalazłam pozytywny aspekt produkcji Kriva Stendersa. To miej-sce jego akcji - chodzi o Australię, i jako kraj, i kontynent. Odkąd uświadomiłam sobie ich istnienie, budzą we mnie pozytywne uczucia. To była prawdziwa przyjemność zachwycać się przez półtorej godziny przepięknym, brunatnożółtym krajobrazem Pilbary.

Warto też wspomnieć, że autorem muzyki do filmu jest Polak, od lat mieszkający w Australii Cezary Skubiszewski. To ten sam, który skomponował warstwę muzyczną do „Karbali” Krzysztofa Łukaszewicza.

Podsumowując, film był po prostu nudny. Jednak większości trochę młodszych ode mnie widzów na sali się podo-bał, a nawet ich wzruszył. Może to znak, że się starzeję?

Wiktoria Piotrowska, ILO



„Sami swoi”

To film, który jest bardzo często puszczany w telewizji, więc zna go chyba większość osób. Miał on swoją premierę w 1967 roku, reżyserem jest Sylwester Chęciński a autorem scenariusza Andrzej Mularczyk. Główne role przypadły Wacławowi Kowalskiemu i Władysławowi Hańcza. Muzykę napisał Wojciech Kilar.

Film kręcony był w Dobrzykowicach pod Wrocławiem a sceny miasteczkowe w Lubomierzu. Pierwsza wersja była czarno- biała. Wiele lat później film został komputerowo skoloryzowany i lepiej się go teraz ogląda.

Film opowiada o losach dwóch skłóconych rodzin (Pawlaków i Karguli) mieszkających na kresach wschodnich, Po II wojnie, na skutek zmian granic Polski, zostają przewiezieni na Ziemie Odzyskane. Tam okazuje się, że ponownie zostają sąsiadami. Początkowo godzą się, ale za niedługo znowu popadają w konflikt.

Film jest śmieszny a niektóre hasła do dziś są powtarzane. Widz widzi jak ważna była w tamtych czasach ziemia jako pole uprawne. Lekkie zaoranie ziemi sąsiada mogło doprowadziło do wieloletniego konfliktu a nawet do ukarania i konieczności ucieczki. Młody widz może lepiej zrozumieć historię Polski , bo w fabule jest zawarte wiele wydarzeń z okresu wojny i tuż po niej. Ludzi musieli przejechać setki kilometrów z całym dobytkiem ( i zwierzętami) i zaczynać życie od nowa. Ile potem musieli się natrudzić, żeby jakoś żyć. Pól uprawnych nie brakowało , ale po wojnie były pełne min i oranie było niebezpieczne. Ale dwóch gospodarzy, główni bohaterowie, jakoś dali sobie radę.

Polecam, jeśli ktoś nie oglądał.

Katarzyna Blicharczyk

Redakcja LIDER Odrzykoń



„Nie ma mocnych”

Ten film, to kontynuacja „Samych swoich”. Miał on swoją premierę w 1974 roku, reżyserem jest Sylwester Chęciński a autorem scenariusza Andrzej Mularczyk. Główne role przypadły ponownie Wacławowi Kowalskiemu i Władysławowi Hańcza. Na skutek małżeństwa ich dzieci, mają oni wspólną wnuczkę Anię, którą gra Anna Dymna. Muzykę napisał Andrzej Korzyński.

Film kręcony był w Dobrzykowicach pod Wrocławiem a sceny miasteczkowe w Lubomierzu.

Pawlak nie ma komu oddać pola. Syn Witia ma dosyć swojego, drugi syn Paweł wybrał karierę naukową i mieszka z rodziną w mieście. Wymyśla więc, że wyda za maż wspólną z Kargulem wnuczkę za praktykanta w PGRze Zenka. Co prawda Ani się on podoba, ale nie jej rodzicom. Uważają, że taki szybki ślub to niemądre wyjście. Upór obu dziadków i częste wspominane dawne ich konflikty prowadzą do wielu kłótni a zarazem zabawnych dialogów i sytuacji oraz do szybkiego wesela…..Żadne jednak chyba w okolicy tak dramatycznie się kończy…..I to z błahego powodu przez porywczego sponsora tej uroczystości ….

Katarzyna Blicharczyk

Redakcja LIDER Odrzykoń



„Kochaj albo rzuć”

Ten film, to kontynuacja „Samych swoich” i „ Nie ma mocnych”. Miał on swoją premierę w 1977 roku, reżyserem jest ponownie Sylwester Chęciński. Główne role przypadły oczywiście Wacławowi Kowalskiemu, Władysławowi Hańcza i Annie Dymnej.

Kazimierz Pawlak, Władysław Kargul i ich wspólna wnuczka Ania dostają zaproszenie do Ameryki od brata Kazimierza- Johna. Wyjechał on wiele lat temu, na skutek konfliktu z Kargulami, gdy jeszcze mieszkali na wschodzie. Teraz pragnie zobaczyć się z rodziną i dawnym wrogiem. Ania z dziadkami wyruszają więc za ocean i tam gdy docierają się troszkę są zaskoczeni….

Dla ludzi w tamtych czasach film to doskonała szansa na zobaczenie obrazu lepszego świata niż wtedy był w Polsce. Na statku panował luksus, niczego podróżnym nie brakowało. Ameryka jest barwna, kolorowa i nowoczesna. John też okazuje się całkiem inny niż go sobie wyobrażano. Ma ciemnoskórą córkę, która często zaskakuje swoim zachowaniem. W trakcie fabuły Pawlak i Kargul wiele razy się kłócą, czasem o dawne sprawy, czasem o aktualne i o sytuację jaką zastają za oceanem. Nie brakuje zabawnych scen, a na końcu do Polski wiozą niespodziankę.

Polecam.

Katarzyna Blicharczyk

Redakcja LIDER Odrzykoń



„Kłamczucha” 

Film ten powstał w 1981 roku na podstawie powieści Małgorzaty Musierowicz pod tym samym tytułem. W głównych rolach zagrali między innymi: Małgorzata Machecka, Grzegorz Matysik, Marek Wójcicki i Ewa Borowik.

Tytułowa kłamczucha, czyli Aniela Kowalik mieszka w Ustce. Tam podczas wakacji poznaje Pawła z Poznania. Zakochuje się w nim i we wrześniu postanawia troszkę skłamać i wyjechać do szkoły, do miasta swojego ukochanego. Okłamuje ojca, a także rodzinę u której mieszka a dodatkowo w przebraniu zatrudnia się w domu rodzinnym swego ukochanego jako pomoc domowa. Paweł jej nie poznaje i wysługuje się nią.

Film ma ciekawa fabułę, wciąga i sprawia, że trudno się oderwać przed końcem. Pokazuje, że miłość to niesamowita siła i że człowiek jest w stanie wiele dla niej zrobić. Kłamstwo jednak ma krótkie nogi i więcej jest potem szkód niż korzyści.

Katarzyna Blicharczyk

Redakcja LIDER Odrzykoń



„Smerfy”

Film „Smerfy” należy do gatunku fabularno- animowanego. Wyprodukowany został w Stanach Zjednoczonych w 2011 roku, reżyserem jest Raja Gosnell. Film łączy technikę animacji trójwymiarowej z grą prawdziwych aktorów.

Smerfy, znane większości dzieci z bajki, wiodą spokojne życie w swojej wiosce. Na skutek działania odwiecznego wroga Gargamela , kilka Smerfów trafia do Nowego Jorku. W tym wielkim mieście musza sobie jakoś radzić i wrócić z powrotem do swojej ukochanej wioski. Pomaga im we tym Patrick Winslow i jego żona Grace. Z początku obie strony są nieufne wobec siebie, ale potem się zaprzyjaźniają i małżonkowie pomagają Smerfom w ich powrocie do spokojnego życia.

Film jest zabawny i mimo, że opowiada o niebieskich stworkach nie jest polecany tylko dla małych. Na pewno i starszego zaciekawi i rozśmieszy. W polskiej wersji jest oczywiście znakomity dubbing, co znacznie ułatwia i umila oglądnie. Polecam.

Katarzyna Blicharczyk

Redakcja LIDER Odrzykoń



"Cudowny chłopak"

"Cudowny chłopak" to nowy film Stephena Chbosky'ego. Film ten opowiada historię 10-letniego Auggiego, który urodził się ze zdeformowaną twarzą. Po kilku latach nauki w domu, rodzice postanawiają wysłać syna do zwykłej szkoły, gdzie będzie mieć kontakt z innymi dziećmi. Na początku chłopcu bardzo trudno jest się odnaleźć w nowym otoczeniu, jednak z czasem poznaje nowych przyjaciół, którzy wywracają jego świat do góry nogami.

Dobrym pomysłem reżysera było przedstawienie tej historii nie tylko z perspektywy głównego bohatera, ale także innych osób. Na szczególną uwagę zasługuje wspaniały wątek siostry chłopca Vii. Jej rozterki i cierpienie spowodowane brakiem zaangażowania rodziców w jej życie są silnym punktem całej fabuły i doskonale komponują się z narracją opowieści. Twórcy pokazują ból i smutek dziewczyny, który próbuje ukryć pod maską pełnego zrozumienia wobec zaistniałej sytuacji. Izabela Vidovic – grająca Vię – nadaje swojej postaci dodatkowej głębi. Jeśli chodzi o głównego bohatera całej historii, Auggiego, to Jacob Tremblay, stworzył fantastyczną kreację. Jego mamę gra Julia Roberts. Aktorka doskonale gra kobietę, która mimo całej troski o rodzinę nadal pragnie gonić za swoimi marzeniami. Dobrze sprawdza się na ekranie także Owen Wilson, który jest tatą chłopca, dodaje do opowieści mnóstwo poczucia humoru.

Film prezentuje nam świetną historię, jego siła tkwi właśnie w aktorstwie, postaciach, z którymi się utożsamiamy. Każdy z bohaterów swoimi decyzjami i zachowaniem sprawia, że nie sposób im nie kibicować. Jednak przede wszystkim film ten ogromnie wzrusza, dając bardzo pozytywną energię do życia. Nie tylko przez tematykę, ale także dzięki bohaterom, którzy mimo ciężkiego bagażu trosk nadal potrafią czerpać radość z każdej chwili. Cudowny chłopak to film, który potrafi wywołać u widza szereg emocji od smutku po rozbawienie. Moim zdaniem jest to bardzo wzruszający, ciekawy i wart obejrzenia film.

Wiktoria Seredyńska

SP 48 kl. VI B

„Pogodniak Szkolny”



„Alternatywy 4”

Serial ten jest już dość stary, bo wyprodukowany został 1983 roku. Reżyserem jest Stanisław Bareja. Pokazany został w telewizji jednak dopiero w 1986 roku, bo wcześniej na skutek cenzury, władza zakazała go emitować. Gdy go wyświetlono, to i tak z wyciętymi niektórymi scenami. Teraz często jest emitowany w TVP Seriale.

Akcja dzieje się w PRLu i dotyczy mieszkańców nowo wybudowanego bloku przy ulicy Alternatywy 4. Pokazane jest najpierw jak trudno było zdobyć przydział na mieszkanie , potem gdy już szczęściarze zamieszkali, jak trudno było tam żyć. Bohaterowie to zarówno wyższa klasa, bo na przykład: dygnitarz partyjny, lekarz, śpiewaczka operowa, jak i niższa klasa czyli zwyczajni robotnicy. Do tego dochodzi rodzina alkoholika Balcerka, który to wcale nie chciał się nigdzie przenosić i mieszkanie w tym bloku traktował jak karę. Dozorca zaś to przebiegły człowiek i karze nazywać się gospodarzem domu. Rządzi wszystkimi i wtrąca się nawet do tego co kto ma na obiad i jakie firanki wiesza….

Atrakcyjności serialowi dodają aktorzy tacy jak: Bożena Dykiel, Kazimierz Kaczor, Jerzy Kryszak, Wojciech Pokora, Roman Wilhelmi, Witold Pyrkosz, Jerzy Turek, Stanisława Celińska i wielu innych.

Dziś dziwnie się go ogląda. Dla mnie, a nawet dla moich rodziców, to serial pełen absurdów. Ale dzięki temu widzę jak kiedyś było trudno. Dziś mieszkań nie brakuje, pełno jest ogłoszeń o sprzedaży. Wystarczy tylko mieć pieniądze. Kiedyś na w własny kąt czekało się wiele lat. Podobnie z towarami w sklepach. W wiecznych kolejkach podobno nie raz poznawało się nowych ludzi, zawierało przyjaźnie. Dziś w ewentualnej kolejce każdy jest oburzony i nawet się nie uśmiecha.

Katarzyna Blicharczyk

Redakcja LIDER Odrzykoń



„Zaklinacz dusz”

Cudowny dar

Serial opowiada o świeżo upieczonej mężatce Melindzie przeprowadzającej się do małego miasteczka by prowadzić antykwariat. Na samym początku może się wydawać, że jest ona kolejną zwyczajną kobietą chodzącą po tym świecie. Właśnie, na początku. Po kilku minutach pierwszego odcinka zauważamy jednak jedną rzecz odróżniającą ją od dzisiejszego świata. Posiada bowiem dar porozumiewania się ze zmarłymi. Dla niej nie jest to jakaś nowość, ale dla nowego otoczenia jest to coś dziwnego i niewyobrażalnego, dlatego też ludzie są do tego sceptycznie nastawieni. Po tym co się dowiadujemy wiemy, że Melinda uważa ten dar za wadę lub narzucany obowiązek jednak z czasem przekonuje się iż została obdarowana wspaniałym talentem, dzięki któremu może pomagać zagubionym duszą i ludziom nie mogącym znaleźć spokoju w zaświatach, czy na ziemi. Staje się medium między naszym światem, a światem zmarłych.

Serial ”Zaklinacz dusz” lub „Zaklinaczka duchów” moim zdaniem jest jednym z cudowniejszych i poniekąd lekko strasznych. Oglądając można poczuć dreszcz niepokoju czy strachu. Nigdy do końca nie wiadomo co się może stać i jaką drogę wybierze duch. Historie przytaczane tam są naprawdę różnorodne i przedstawione jak najbardziej realistycznie. Nie spotkałam się z opowieścią przerysowaną lub nierealną, która nie mogłaby się wydarzyć. Serial ciągnie się przez 5 wspaniałych sezonów, które nie można nawet porównać względem siebie ponieważ każdy wnosi coś nowego i jeszcze bardziej emocjonującego. Te kilkadziesiąt odcinków tak przypadło mi do gustu, że nie wiem nawet jak to opisać...Wydaje mi się, że w sumie się nie da trzeba to po prostu zobaczyć. Nie chodzi tu tylko o fabułę czy postacie trzeba przyjrzeć się zarazem grze aktorskiej jak i scenografii. Uważam, że jeśli lubicie duchy, historie fantasty i przede wszystkim seriale gatunku dramat to ten jest właśnie dla was. Mogę wam to zagwarantować. 


Aleksandra Klita 
Szkoła im. Tadeusza Kościuszki w Zalasiu
Gazeta Szkolny news