„Skąpiec” Moliera

Ponadczasowe utwory, takie jak „Skąpiec” Moliera, niosą aktualne w każdej epoce przesłania. Warto jest poznawać te treści za pośrednictwem różnych form, jak na przykład teatr. Co wynikło ze spotkania ze Skąpcem?

8 maja 2016 roku w Dębnowskim Ośrodku Kultury wystawiano sztukę pt. “Skąpiec”, na którą wybrali się chętni uczniowie Gimnazjum Publicznego im. Arkadego Fiedlera w Dębnie. Udali się tam oni pod opieką pani Elżbiety Bąk. Około godziny 11:40 uczniowie wraz z opiekunem zajmowali już miejsca, a aktorzy przygotowywali się do występu. Następnie rozbrzmiał gong, światło zgasło, a spektakl się zaczął.

“Skąpiec” to spektakl komediowy. Jego obsada, była całkiem trafnie dobrana, poza jedną postacią. Był to chłopiec, a grała go kobieta, do tego wypowiadając swoje kwestie bardzo nienaturalnie zmieniała głos, co było okropnie naciągane i sztuczne. Takie elementarne błędy są bardzo rażące i nie pozwalają na całkowite skupienie się na sztuce. Moim zdaniem, najlepiej obsadzoną rolą była rola samego Skąpca. Aktor, który wcielił się w tę postać, swoją mimiką, gestami i sposobem mówienia idealnie „zgrywał się ze słowami”, jakie wypowiadał. Scenografia była bardzo skromna. Składała się z trzech zastawek po lewej i prawej stronie, zdobionych na wzór barokowych kotar. Poza tym, na horyzoncie stało podwyższenie, a na proscenium po prawej stronie, znajdowała się długa ławka.

Kostiumy również były wzorowane na strojach z epoki, w której rozgrywa się akcja. Spektakl z początku oglądało się przyjemnie, natomiast z czasem stawał się monotonny i nie oferował nam nic nowego. Ze sztuki widz miał wywnioskować, że spiski i intrygi zawsze wychodzą na jaw, a także, że jeśli coś jest nam pisane i uczciwie do tego dążymy, to będzie nam to dane.

Po wszystkim uczniowie wrócili na zajęcia, z których zostali wcześniej zwolnieni, ale jestem pewna, że każdy powrócił bogatszy o naukę, która została przejrzyście przekazana podczas występu. Uczniowie mogli zauważyć, iż skąpstwo i intrygi nie popłacają, a także, że zawsze jest szansa na szczęśliwe zakończenie.

Wiktoria Jelińska
Gimnazjum Publiczne im. A. Fiedlera w Dębnie
Redakcja "Gimnazjak"



„ Brać”, Cleo i Donatan

Każdy statystyczny Polak, zna na pewno kontrowersyjną parę. Cleo i Donatan.  Naswoim koncie mają już Eurowizję, a także wielki hit "My Słowianie",który do dziś wzdbudza wielkie kontrowersje.

Sam Donatan jako były raper i producent muzyki typowo młodzieżowej, raczej niespodziewał się, że wybije się na muzyce bardzo bliskiej polskiemu folklorowi.Aranżacje, klimatyczne teledyski, a także sama wokalistka-Cleo, sprawiają, żeta muzyka znalazła wielu zwolenników, ale także wrogów. Winne są temuteledyski, które w hurtowych ilościach prezentują seksapil słowiańskich kobiet,co jednak nie zraża Donatana, by prezentować piękne Polki w swoich teledyskachcoraz częściej.

Nowy sngiel "Brać", jest kolejną ciekawą propozycją Donatana, którytym razem , upiększył swoje folklorowe aranżacje, dodając zespół Enej, którygra folk, zmieszany z mocnymi rockowymi brzmieniami. Cleo (jak w każdymjej singlu)dała pokaz świetnych umiejętności wokalnych, nie mówiąc już ochoreografii na koncertach, czy w samym teledysku. Donatan zaczyna nas powoliprzyzwyczajać do piosenek w słowiańskim stylu. .
Piosenkę "Brać" oceniam jak najbardziej na plus.

SZYMON GWADERA
Gazetka „Z Budy”
Zespół Szkół Prywatnych w Opocznie



„Jedna chwila” z płyty „Panny wyklęte”

Piosenka zatytułowana jest„Jedna chwila”. Pochodzi z płyty „Panny wyklęte”. Cały album zainspirowanyjest  historią Danuty Siedzikówny, znanej pod pseudonimem „Inka” orazŻołnierzom Wyklętym. Utwór został wykonany przezKasia Malejonek & MRR (słowa Michał Konarski, muzyka Darek Malejonek iMaleo Reggae Rockers). Reżyser – Michał Wilczek. Teledysk przygotował InstytutPamięci Narodowej.

Inka urodziła się 3 września1928 roku w Guszczewinie koło Narewki, na skraju Puszczy Białowieskiej. Jejrodzice byli patriotami. Oby dwoje zginęli w czasie drugiej wojny światowej. Odtej pory mieszkała razem z babcią, do której była bardzo przywiązana. W roku1943 złożyła przysięgę AK. Miała wtedy zaledwie 15 lat, czyli była w naszymwieku. Była łączniczką i sanitariuszką.

Zatrzymano ją w roku 1946roku kilka dni przed jej osiemnastymi urodzinami. Długo czekała na tęuroczystość, bowiem miała się odbyć operacja jej blizny na twarzy, którą„zdobyła” podczas porodu. Pomimo szramy była bardzo ładną dziewczyną. Zwracałauwagę swoich kolegów. Zwłaszcza dlatego, że tydzień przed jej zatrzymaniemzaczęła się ubierać w dziewczęce sukienki, a nie (jak do tej pory) długiejwojskowe spodnie. Aresztowano ją gdy wracała z prywatki, na którą zarosili jąznajomi.

Była zwykłą dziewczyną.Wykazała się jednak wielką odwagą. Osadzona w więzieniu w Gdańsku,przesłuchiwana przez funkcjonariuszy UB, nie wydała cennych informacji. Pociężkim śledztwie skazano ją na karę śmieci. Jej ostatnim życzeniem byłprzekazanie jej babci, że ” postąpiła tak jak trzeba” . Te słowa pojawiają sięw piosence „Jedna chwila”. Rozstrzelano ją 28 sierpnia 1946 roku. Ostatnie słowa jakie wymówiła brzmiały: „Niech żyje Polska!”

A teraz przejdźmy doteledysku. Na początku widzimy Inkę, która wypowiada słowa (o których już byławcześniej pora) „Niech żyje Polska!” i ginie od strzału z pistoletu. Potemnastępuje przesłuchanie, podczas którego dziewczyna zostaje uznana za winną.

W kolejnych scenach widzimykobiety. Są w różnym wieku maja różne zajęcia, różne role. Jest wśródnich  matka,  studentka, lekarka, panna młoda…  Jedną  znich mogła być w przyszłości Danuta Siedzikówna. Inka wolała jednak zginąć wobronie naszej ojczyzny, dla naszej lepszej przyszłości. „Chcę byś swoimżyciem, żył trochę za mnie”. Była zwykłą dziewczyną, miała swoje plany naprzyszłość, swoje marzenia… Zupełnie tak jak my. Uważamy, że powinniśmy czerpaćjak najwięcej z historii Polski, okazywać jej szacunek, bohaterom, którzywalczyli w jej obranie. Kobiety występujące w teledysku w ostatniej scenieteledysku składają kwiaty pod pomnikiem Inki. Dają nam przykład jak należypostępować .

Czy ten teledyskmotywuje nas do działania? Zdecydowanie tak! Chcemy brać przykład z naszychprzodków, walczyć za to co kochamy. A jednocześnie jesteśmy im dozgonniewdzięczni, że możemy żyć w wolnej Polsce.

Karolina Kocemba
Gazetka „ Z Budy”
Zespół Szkół Prywatnych w Opocznie



„Cykor - bojąca dusza" Pála Békésa, reż. Wojciecha Rogowskiego

Minionej soboty byłam w Regionalnym Centrum Kultury w Pile,  na przedstawieniu „Cykor - bojąca dusza" Pála Békésa w reż. Wojciecha Rogowskiego, którą prezentował Bałtycki Teatr Dramatyczny  z Koszalina. Głównego bohatera, czyli Cykora, grał mój wujek Artur Paczesny. Pozostali występujący aktorzy to: Marcin Borchardt – Porządnicki, Artur Czerwiński – Wiórek oraz Wewnętrzny Zgiełk, Piotr Krótki – Ziemioryjek, Wojciech Rogowski – Włóczykij, Katarzyna Ulicka – Pyda – Potwór Biurowy oraz Dusza Pierwsza, Żanetta Gruszczyńska – Ogonowska, Marcin Borchardt, Artur Czerwiński, Piotr Krótki – Chodząca Wielka Ciemność Doskonała, Żanetta Gruszczyńska – Ogonowska – Błędny Ognik oraz Dusza Druga. Scenografie oraz kostiumy przygotowała Beata Jasionek, a muzykę Maciej Osada – Sobczyński.

  Spektakl ten poruszył temat, jakim jest odwieczna walka dobra ze złem. Oczywiście jak zawsze dobro wygrało. Na początku sztuki nie bardzo mogłam się zorientować, czego boją się bohaterzy. Przypuszczam, że dla młodszych dzieci było to tym bardziej niejasne. Niektóre sceny i rekwizyty były także niezrozumiałe. Bardzo mi się podobało, gdy aktorzy podczas widowiska wciągali w swoje przedstawienie widzów zarówno dorosłych jak i młodszych. Postacie były bardzo wyraziście zagrane mimiką twarzy oraz ruchami całego ciała. Scenografia małego lasu była kolorowa i na pewno przyciągała wzrok młodszej widowni, natomiast biuro potworów była szare i nudne, ograniczało się do jednego biurka. Muzyka towarzysząca całemu przedstawieniu była wzmagająca napięcie oraz pobudzająca fantazję widza. Piosenki, które były tam śpiewane, zawsze zawierały jakiś mądry przekaz. Efekty specjalne były nagłe  i zaskakujące. Pogłębiały wrażenia całego widowiska.

Podsumowując, całą moją wypowiedź uważam, że przedstawienie dostarcza wiele niezapomnianych wrażeń. Z przyjemnością obejrzałabym je jeszcze raz, aby zrozumieć niektóre sceny, niezrozumiałe wcześniej dla mnie. Jednakże i tak jestem pod wrażeniem gry aktorskiej i występujących z widownią.

Marika Herman, 5d
Zespół Szkół nr 2 im. Królowej Jadwigi w Pile 
Gazetka „Niecodziennik Szkolny”




SELENA GOMEZ "REVIVAL"

Niedawno młoda wokalistka Selena Gomez wydała swój nowyalbum Revival. Słowo ,,revival'' zjęzyka angielskiego oznacza odrodzenie. Myślę, że nowy album nosi taką nazwęnie przez przypadek, ponieważ piosenkarka przez pewien czas przeżywała trudnechwile w swoim życiu. Przelała swoje radosne oraz przykre chwile w tekst.

Jest to drugi solowy album gwiazdy. Odwołuje się on dotradycyjnego, nowoczesnego pop-u.   Co ciekawe, każdy utwór tego wydawnictwa różnisię od siebie, ale i tak tworzą one spójną całość.  Na nowej płycie wokalistkiznajdują się takie piosenki jak ,,Revival", ,,Same old love'', ,,Sober'' iwiele innych.

Wszystkie utwory przyjemnie się słucha, dlatego szybko iłatwo wpadają w ucho. Bardzo lubię słuchać tej płyty, bo wywołuje u mnie radośći spokój. Piosenki nie tylko dobrze się słucha, ale i zarazem śpiewa.  

Magdalena Olejnik 5d, lat 11   
ZespółSzkół nr 2 im. Królowej Jadwigi
Gazetka „Niecodziennik Szkolny”




PARK ROZRYWKI „JUMP CITY”

Jako młody krytyk ocenię dzisiaj znany park rozrywki. Chciałabym dodać, że krytyka tobardzo ciekawe ale i trudne zajęcie. Myślę, że każdemu spodobałoby się to miejsce, któreocenię. Jest ono naprawdę piękne i kreatywnie wykonane. Wszystkie szczegóły sądopięte na ostatni guzik. Pobyt tam gwarantuje najlepszą rozrywkę, jakiejkiedykolwiek doświadczyłam.

Niedawnobyłam z tatą w Gdyni i przy okazji pojechaliśmy do parku rozrywki, który nosinazwę „JUMP CITY”. Wnętrze tego miejsca urządzone było, w stylu młodzieżowym,  co bardzo przypadło mi dogustu. Wszystko wyglądało dokładnie tak jak z moich marzeń. Nie wierzyłam, żemożna tak ładnie zaprojektować halę sportową. Wszędzie znajdowały siętrampoliny. Było ich bardzo dużo i były różnej wielkości. Zaciekawiły mnierównież ścieżki akrobatyczne oraz trampoliny postawione pod ukosem. Jednak najbardziejzaimponował mi... basen z gąbkami! Można było skakać do niego i robić salta!Chociaż gąbki były troszeczkę obgryzione (pewnie przez głodne dzieci) to i takświetnie się bawiłam. Po obiekcie przechadzali się instruktorzy akrobatyki, abysprawdzać czy nikomu nie stała się krzywda, albo ewentualnie  podszkolić jakiegoś małego akrobatę (naprzykład tego co zjadał gąbki). Obsługa była przemiła, a panowie którzy dbali obezpieczeństwo podczas skoków (trenerzy) robili salta, fiflaki, i inne tegotypu akrobacje. Podszkolili mnie także w robieniu trudnego salta w tył. Tesztuczki, które wykonywali były niesamowite! Do „JUMP CITY” najlepiej wybraćsię z rodziną, ponieważ znajduje się tam także sala do zbijaka i kosze służącedo grania w koszykówkę. Nie spodobało mi się jednak, że czasami jest zbyt dużoludzi i nie ma miejsca aby swobodnie poskakać. Drugim minusem jest to, że pointensywnym skakaniu robiło się bardzo gorąco i duszno.  Na szczęście ratunkiem na to były prysznice,z których można było skorzystać.

Wizyta w „JUMP CITY” to najlepszaalternatywa na spędzenie aktywnie wolnego czasu. Mam nadzieję, że niedługo tamwrócę, tym razem także z przyjaciółmi. Niech wszyscy doświadczą jakie towspaniałe miejsce i fabryka endorfin. Można tam zapomnieć o wszystkich smutkachi złych rzeczach jakie się przeżyło. Chociaż wychodzi się zmęczonym jak pomaratonie,  toszczerze mogę stwierdzić, że i tak się opłaca. Dwa minusy tego miejscawspomniane w mojej ocenie to błahostka w porównaniu  z przygodą jaką się tamprzeżyje. O mało bym zapomniała!  Na ladzie leżąnaklejki (z napisem ROBIĘ SALTO), które można zabrać na pamiątkę do domu!Serdecznie polecam odwiedziny JUMP CITY w Gdyni. 

Dominika Kobiołka, kl. 5d 
Zespół Szkół nr 2 im. Królowej Jadwigi w Pile       
Gazetka „Niecodziennik Szkolny”




TaylorSwift- “Bad Blood”

Taylor Swift- Bad Blood ft. KendrickLamar ! Takiego klipu jak ten na pewno jeszcze nie widzieliście, jest toabsolutny hit pod względem zarówno muzycznym jak i filmowym.

Jeżeli ktoś lubi muzykę POP jest to zdecydowanie artykuł dlaniego! Taylor Swift jest bardzo dobrą, młodą piosenkarką, która ma już za sobąbardzo dużo sukcesów. Jednak nie spoczęła na laurach i stworzyła nową piosenkępod tytułem: „Bad Blood”.  Tak ja napisałem wcześniej klip jest hitem,ponieważ nie jest taki jak  wszystkie inne. Wystąpiło w nim 18 artystów-przyjaciół- celebrytów wraz z Kendrickiem, których do współpracy zaprosiłaTaylor . Każda z twarzy  teledysku  ma swoje odpowiednie przezwiskonp.: Selena Gomez jako Arsyn, Jessica Alba jako Domino,Ellie Goulding jakoDestructa X, Cara Delavinge jako Mother Chucker itd… W teledysku przeważatematyka wojny pomiędzy dwoma grupami wojowniczek. Po tytule ” Bad Blood ”możemy się domyślić, że chodzi tutaj o wrogów.  Obecnie piosenka ma prawie90 000 000 milionów wyświetleń . Taylor nie byłaby sobą gdyby nie biłakolejnych rekordów, ponieważ to nie był jej pierwszy. Zdecydowanie zachęcam dowysłuchania  piosenki, a szczególnie do obejrzenia klipu, ponieważ jestnaprawdę bardzo dobrze zrobiony oraz możemy w nim ujrzeć jednocześnie  tyle gwiazd ! Wyszedł po prostu rewelacyjnie ! Zapraszam dooglądania i słuchania !

Jakub Wlazło
Zespół Szkół Prywatnych w Opocznie
Gazetka „Z Budy”




Album zespołu AC/DC: „Rock Or Bust”

Nawet najlepszym zdarzają się wpadki, o czym w ostatnichlatach mieliśmy okazję przekonać się co najmniej kilka razy. Prawdziwe ikonygitarowej muzyki miast próbować pokazać się z innej strony, już nie po to, abyzadowolić fanów, a przede wszystkim siebie i własne ambicje, tkwią w swoichstrefach komfortu, błądząc przy tym jak we mgle i szukając sposobu na to, aby zbatalii na rynku muzycznym wyjść z twarzą. W przypadku Australijczyków z AC/DC,niekwestionowanej ikony hard rocka, nie ma chyba szans na dobre dni, ibynajmniej nie mam tutaj na myśli ostatniej, mocno krzywdzącej i szokującejzmiany w składzie formacji.

Co z muzyką? Podobnie jak w przypadku choćby Motorhead iwielu innych, nie zmieniło się nic. Nawet jeżeli „Rock Or Bust” jest zlepkiemriffów wyciągniętych z szuflady, to trafia w gusta fanów głodnych dźwiękówswoich ulubieńców jak niedźwiedź po śnie zimowym wychodzący na żer. Jakość tychdźwięków roztrząsać można z perspektywy niedzielnego słuchacza, któryrzeczywiście szesnasty album Australijczyków polubi za formę oraz wymowną i jakzawsze prostą treść. Druga tyczy się prawdziwych fanów, znających każdy riff zpierwszej, dziesiątej i Bóg wie jeszcze której płyty.

Jedyne co nie rozczarowuje to głos Briana Johnsona. Tenjakby w ogóle się nie zestarzał, nadal śpiewa o dziewczynach, samochodach iluzie. Czy gościowi ,który niebawem dobije do siedemdziesiątki to przystoi?Nie, ale to w końcu rock`n`roll i kwintesencja przyjętej przed laty formuły.Wszystko ma się tu zgadzać, a wycieczki w inną niźli znaną od lat stronę niemogą mieć tutaj miejsca.

Zestaw premierowych utworów jawi się więc jakoodpowiednik wielu klasyków z bogatego back catalogue zespołu i gdybym był ślepozapatrzony w twórczość AC/DC,miałbym im to za złe. To akurat nadal wychodzi im doskonale i gdyby na „Rock Or Bust” nie składał siędość przypadkowy zlepek pomysłów starszego z braci Young, byłbym skłonnypolecić niedzielnym słuchaczom ten album. Oczywiście sami muzycy i fani mogąmieć argument wieku i chęć grania tego co (znowu) chcą usłyszeć fani, alewierzę w to, że jeśli dojdzie do kolejnej płyty, już w zasadzie na pożegnanieze sceną, AC/DC powrócą w wielkim, niemalbluesowym stylu jak na początku swojej kariery.

Szymon Gwadera
Zespół Szkół Prywatnych w Opocznie
Gazetka „ Z Budy”




Habakuk : „Sztukaulotna”

Historia jak każda inna…
Na pierwszy ogień chciałem wybrać coś, co wzbudza u mnie nie tylko uśmiech natwarzy i rytmiczne kiwanie głową, ale powoduje również ciarki na plecach iwzrusza, jak osobę zakochaną w poezji śpiewanej. Bez dłuższego zastanawiania  wybrałemdość świeży album Habakuka, który miałem okazję poznać będąc w stolicy tego„jamajskiego” klasyka polskiej sceny reggae. To były moje pierwsze kroki, którepoczyniłem by słuchać reggae. Po odsłuchaniu wielu hitów Boba Marleya i InnerCircle, przyszła pora na coś z naszego „podwórka”. W częstochowskim sklepie muzycznym zapytałem naiwnie sprzedawcę, czy poleciłbycoś z „polskiego reggae”. Jak się okazało gość był w temacie i od razu puścił wsklepowych głośnikach wybraną  płytę. „Sztuka ulotna” była mojąpierwszą muzyczną miłością w gatunku reggae i ograniczyła się do tego małegopudełeczka, które zabrałem zadowolony do domu.

Polska Jamajka?

Kiedy tak sobie z perspektywy słuchacza rozpatruję to,czy miłość moja była ślepa, czy też nie, odpowiadam sobie że z całą pewnością ,żeNIE. Gdyby takowa była, to przestałbym jej słuchać po odsłuchaniu innej dobrejpłyty. Bo jest cała masa wartościowej muzyki reggae tworzonej w Polsce. Bashkish, Maleo Reggae Rockers lub Izrael. Cenię sobie każdy dobryzespół, jednakże nic mnie tak nie przeszyło już bardzo dawno, jak liryczneteksty Wojtka Turbiarza i muzycznaotoczka jego „apelu”, do ludzi zagubionych w życiu-  bowiem siła przebicia jest ogromna. Skąd siębierze moc tego przekazu? Są dwa sposoby na to, by muzyka dotarła do odbiorcy.Możemy zrobić wspaniałe, rozbudowane i przybijające do muru aranżacje, któresłuchacza zahipnotyzują i nakłonią do obcowania z muzyką tylko „instrumental” .Drugąopcją jest wypchnięcie frontmana na pierwszy plan i danie mu szansy nawykazanie się. Niech jego dusza przemówi a z ust wypłynie myśl, koncepcja.Teksty muszą zabłysnąć jako nietuzinkowe i ponadczasowe. A co robi Habakuk? Dokładnie to samo, coMarley popełniał za swego życia. Tworzył muzykę z głęboką treścią, nie idąc nażadne kompromisy, usiłując nie tylko ludzi połączyć we wspólnej zabawie  ale i czegoś nauczyć. „Buffalo Soldier, czy też „One love” to utworynajbardziej ukazujące kunszt tego artysty, pod kątem treści. A jakże jest znaszym swojskim Habakukiem?

„Ulotna”, a trudna dozapomnienia

Z całą pewnością mogę stwierdzić ,że to ich najlepszyalbum. Nie tylko dlatego, że wreszcie odstąpili od jakże kontrowersyjnychcoverów Kaczmarskiego. Nie ma też wielu udziwnionych w mojej opinii utworów,których dawniej było dosyć sporo. Na płycie „Mniam,mniam reggae” mieliśmy tylko „Rastatrans”-kultowy już hymn fanów reggae w Polsce. Ale poza nimalbum był tylko dobry. W „Sztuce Ulotnej” wszystkojest dobre. Nie ma gorszych utworów, ani też lepszych, bo każdy różni się odpoprzedniego aranżacją i tematyką. Mimo iż brzmi to banalnie to widać to wprzypadku tej grupy bardzo wyraźnie. Jako jedna z niewielu potrafi grać reggaezawsze wtedy, gdy dryfuje na zupełnie innych falach. Mamy więc electro, dub,dancehall, ale też po prostu rock. Wszystko to jest zmiksowane w orzeźwiającykoktajl, który pieści zmysł słuchu wachlarzem zagrań typowych tylko dla Habakuk.

„Muzyka, słowo, liczba,kolor”

Zatrzymajmy się jeszcze nad tym pierwszym, bo jest toelement dla muzyki nieodłączny, tym bardziej dla „żywych” zespołów, które koncertująpo całej Europie. O ile koncertowo Habakuk tonajwyższa półka ustalająca standardy na Polskiej scenie muzycznej, to w studiunagraniowym przemieniają się w prawdziwych tytanów pracy. Wysiłek i pasję czućw każdej cząstce ich twórczości. Zupełnie jak w utworze z płyty „4 LIFE”-muzyka i słowo to oczywisteelementy, ale liczba instrumentów i ich barwa to luksus, na który może sobiepozwolić mało zespołów Polskiej sceny reggae.

Podsumowanie

Jako ,że płyta w moim wpisie była z góry skazana napowodzenie, werdykt nie jest zaskakujący. Habakuknagrał genialną płytę, której wysłuchać powinien każdy muzyczny koneser. Fankażdego gatunku znajdzie tutaj coś dla siebie. Poszkodowani mogą poczuć siętylko fani muzyki Pop, którzy wywodów Turbiarza nie uraczą w żadnej popularnejstacji radiowej. To kolejny album, który trafia do wąskiego grona słuchaczy.Ten zespół już od 25 lat nie idzie na żadne kompromisy i robi to, co kocha.

SzymonGwadera
Zespół Szkół Prywatnych w Opocznie
Gazetka : „Z Budy”




Biliński w filharmonii z muzykąelektroniczną.

W dniu świętaNiepodległości w Szczecińskiej filharmonii odbył się nietypowy koncert. Zwyklegra tam liczna orkiestra. Tym razem na scenie był tylko jeden muzyk był toMarek Biliński.

Zanim zaczął grać przywitał się z publicznością,powiedział:-Urodziłem się w Szczecinie, Pierwszą płytę nagrałem w Polskim RadiuSzczecin. Pierwszy koncert multimedialny miałem na Wałach Chrobrego. Teraz poraz pierwszy gram w tej przepięknej filharmonii. To dla mnie wielki zaszczy,Szczecin to dla mnie ważne miasto. Muzyk stał na środku sceny.Wokół niego było mnóstwo instrumentów. Ale nie były to skrzypce fortepian czykontrabas. Nawet nie gitary i perkusje, tylko elektryczne fortepiany, organy,komputery i różne elektroniczne urządzenia które muzyk przełączał nogami lubrękami.

Potem opowiedział jakie będzie grał utwory w pierwszejczęści. Dla mnie pierwsza część była ekscytująca i dynamiczna w muzyce byłodużo wybuchów. W jednym utworze wydawało się jakby szedł ogromny słoń.

Po przerwie była druga część w której Biliński zagrał międzyinnymi: ,,Małego księcia”, ,,Fontannę radości” ,,Porachunki z bliźniakami” czy,,Ucieczkę z tropików”. Do tego ostatniego teledysk został nakręcony też wSzczecinie. Publiczność nagrodziła muzyka długimi i głośnymi brawami, więcartysta spytał się co zagrać na bis publiczność odpowiedziała mu, że ,,Podrugiej stronie świata”. Był to jeden z najdłuższych utworów ponieważ trwał10min.5sek., a cały koncert ponad dwie godziny.

Ci, którzy nie byli w filharmonii mogli oglądać transmisjętego świetnego koncertu w  internecie.

Rabenda Krzysztof 4B

SP nr 48 im. Wojsk Ochrony Pogranicza w Szczecinie
Gazetka "Pogodniak Szkolny"